Niespłacony kredyt, zaległości w urzędzie skarbowym i nieuregulowane faktury – brzmi znajomo? Egzekucja długów to nie musi być największa katastrofa w twoim życiu, nawet jeśli spodziewana jest licytacja rodzinnego domu, budowanego przez dziesiątki lat przedsiębiorstwa czy też zajmowana jest pensja stanowiąca jedyne źródło utrzymania małżonków i ich dzieci. Każdą z nich można opóźnić, zablokować, a nawet trwale uniemożliwić.
– Na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat wzrosła, i to w poważnym stopniu, świadomość prawna dłużników. Większość z nich potrafi trafnie ocenić sytuację, w jakiej się znalazła, dłużnicy coraz częściej znają również swoje obowiązki i uprawnienia, możliwości wyjścia z tej niewygodnej pozycji dłużnika. Ta świadomość rozwinęła się w dwóch różnych, przeciwstawnych kierunkach
Pierwszą grupę tworzą osoby, które dążą do spłaty zaciągniętych wcześniej kredytów czy innych zobowiązań, i wiedzą, że muszą się z nich uwolnić, że tzw. tytuł wykonawczy (np. wyrok sądowy), na podstawie którego wszczęta została egzekucja, przedawnia się po 10 latach, a każde skierowanie sprawy do komornika „przedłuża” jego ważność o następne 10 lat, przy czym z reguły stale rosną odsetki od zasądzonych kwot. – To głównie ludzie starsi oraz osoby w średnim wieku, które założyły rodziny, mają ustabilizowaną sytuację, stałą pracę i stare, ciągnące się długi. I właśnie ze względu na odpowiedzialność za siebie i za innych, np. dzieci, które mogą w przyszłości odziedziczyć dług, szukają możliwości uwolnienia się i wyjścia z niewygodnej sytuacji
Na drugim biegunie stoją kombinatorzy, oszuści i ludzie faktycznie bez grosza, którzy spłacać zaległości zwyczajnie nie mają z czego. Większość sięga po sprawdzone triki, licząc, że od egzekucji się wymigają. W tej grupie nie brak młodych konsumentów zakupoholików, którzy potrafią w ciągu kilku dni wykorzystać limity karty kredytowej i jeszcze wziąć chwilówkę na wakacje w Egipcie. Trafiają się też biznesmeni, zwłaszcza ci nieodpowiedzialni, którzy decyzje podejmują ad hoc, nie panują nad kosztami, a dziury w budżecie łatają kredytami.
Polecane wpisy na blogu: